Archiwum kwiecień 2009


kwi 05 2009 czeropieoradoscz
Komentarze: 0

Garth?Gdzie jesteś?Mam nadzieje,że nie w sypialni.Ja sie tam wybieram.Właśnie wróciłam z popijawy nie?
No i jestem troche zkacowana.- mrukneła Molly.siostra Gartha.
-Em...poczekaj....Molly....ja..sie musze ubrać. - powiedział nerwowo Garth szybko ucałowawszy 
swoje słońce.
Bardzo pragnął mieć go teraz przy sobie.Wściekły wstał i zaczął sie szybko ubierać.Troy zrobił to samo.
-Że też musiała teraz przyjść - jęknął cicho płaczliwym głosem Troy i spojrzał na blondyna
Ubrali się szybko.
-Wskakuj do szafy! - syknął Garth czerwony na twarzy.Chłopak sie schował.
Do pokoju weszła Molly Creemson.
-No Gaarthuś?Półnagi?spało się czy było coś? - zapytała nieźle wstawiona Moll
-Daj spokój,jesteś pijana idź sie połóż..wstyd mi przynosisz.Kurdee.. - warknął blondyn wściekłu.
Molly w koncu 
położyła sie spać.
-Możesz już wyjść.Tylko cicho. - szepnął do szafy.Troy wyszedł.Po cichu obaj wyszli z pokoju.
-Pocałuj mnie!Szybko! - powiedział szatyn ciągnąc go za kołnierz.Złaczyli się w brutalnym pocałunku jednak
pełnym namietności.Po chwili oderwali się od siebie.Spojrzeli sobie z powagą w oczy.
-Powinieneś już wracać.Mama napewno sie o Ciebie martwi. - mruknął Garth
-Ale..ja..mój plecak..ubranie..w ogóle. - zaczął opowiadać Garthowi po cichu co zrobił.Ten miał bardzo
poważną mine:
-Nie powinieneś tego robić.Ale wiesz znalazłem taki plecak.Zielony? - zapytał i wskazał leżący na schodach 
zielony plecak z naszywkami: TF.
-Oh!Znalazłeś go! - znowu chłopak obdarzył go namiętnym pocałunkiem.
-Wracaj do domu.Powiedz rodzicom,że wziałeś ubranie na zmiane..a z tamtym cos sie stało.
-Dobrze.To ja wracam..do domu. - powiedział smutny i już ruszał do wyjścia jednak nauczyciel znowu
podarował mu pocałunki.Chłopak uśmiechnął się.Wyszedł z domu swojego kochanka.Ruszył do domu.
-Troy!Gdzie Ty byłeś?!Znowu włóczyłeś sie z kolegami?!Przecież masz szlaban - zawołała matka wściekła.
-Ależ nie.Mamusiu ja tylko uczyłem się WoSu z Panem Creemsonem.Powiedział,że mnie usprawiedliwi. -
 powiedział
przymilnie Troy.
-Ah tak?No dobrze..rozumiem.Idź do pokoju.- mrukneła mama niezbyt mu wierząc. - Pan Creemson mi to potwierdzi!A

tak przy okazji..masz gościa.W pokoju.
Troy udał sie do pokoju modląc się żeby Garth sie połapał,że ma skłamać.Z drugiej storny ciekawił sie kto moze być
gościem w jego pokoju.Wszedł do pokoju i ujżał Chada.
-Chad?!Co Ty tu robisz?! - zawołał zdziwiony Troy
-Ja...słuchaj Troy - powiedział niepewnie Chad - Ja przepraszam.Naprawde...zrozumiałem,że jesteś inny,ale
nie tak jak myślałem.Słuchaj naprawde mi przykro.Nie chciałem żeby to tak wyszło.
-Nie musisz mnie przepraszać. - przytulił Chada jak przyjaciela.
-Ej.No już ok,ok - zaśmiał się chłopak.
-Chadski.Rodzice wlepili mi szlaban bo uciekłem z domu.No czaisz akcje?Oni są nienormalni! - warknął
wkurzony Troy
-Uciekłeś?Uau!A gdzie? - krzyknął z podziwem Chad
-Poza miasto.Z 5 kilometrów!Normalnie bomba.Garth mnie przywiózł.. - powiedział i zaciął sie lekko zażenowany
-Ej!A Tobie..jak sie z nim żyje? - zapytał przyjaciel odważnie
-Dobrze...ale nie mówmy o tym bo moja mama może podsłuchiwać.
I tak przegadali czas do godziny dwudziestej trzeciej.Chad poszedł do domu i dostał ochrzan.Troy położył się
do łóżka będąc zmęczony całym tym ciężkim dniem.
  ***
Ranek.Budzik zadzwonił kilka godzin wcześniej budząc Troya.Zbiegł na dół się wykąpać.Szybko pobiegł do matki.
-Mamo ostrzygnij mnie na krócej.I zrób mi jeża! - poprosił
-No dobrze,ale po co? - zapytała mama
-Nie pytaj tylko tnij!
Mama ze zdziwieniem postanowaiła,że zrobi jak syn każe.Popedził się ubrać.Ubrał czarno niebieską koszule 
w pionowe paski z kołnierzem.Włożył czarne jeansy i nowe trampki.Wyperfumował się i wygladał
doprawdy czarujaco.Swój wyczyszczony tornister spakował i ruszył do przystanku.Autobus już czekał.
Wszedł do autobusu mile powitany:
-Hej Troy! - zawołała Shelly - Usiądziesz obok mnie?
-Wybacz Shelly dzisiaj siedze z Chadem - spławił ją
-Ej Troy! - zawołał Mikkil Wornest - Nieźle wyglądasz!
-Dzieki - powiedział Troy i usiadl obok Chada
Zaczeli się razem zgodnie smiac z sobie tylko znanego dowcipu.Autobus wjechal do szkolnego parkingu.Wysiedli.
Dziewczyny widząc Troya tak odlotowo wyglądajacego plus kopiącego sobie piłke od nogi zaczeły piszczeć z zachwytu.
Chłopak wraz z swoja obstawą wkroczył do szkoły również przywitany jak jakaś gwiazda.Zaczeła sie lekcja chemii.
-Oh..Panie Fulton!Ładnie Pan dzis wygląda - powiedział profesor Money - Aż zaproszę Pana do odpowiedzi.
Troy wstał z gracją i podszedł do katedry nauczyciela.Po paru minutach odszedł od niej z uśmiechem i z satysfakcją
piątki w dzienniku.
Lekcja minęła dość szybko.Był WoS.Na przerwie Troy rozmawiał z kolegami.Zabrzmiał dzwonek.Wszedł do klasy pierwszy.
Garth akurat popijał kawe i gdy go zobaczył prawie sie zakrztusił.Na widok szatyna wręcz oniemiał.
-E..otwórzcie..p-podręczniki na stronie dwudziestej..nie..nie na trzydziestej czwartej - jęknął Garth nie mogąc spuścić
wzroku z swojego chłopaka.Lekcja mineła blondynowi na powstarzaniu tematu nieprzytomnie i wpatrywaniu sie
w szatyna.
Potem nadeszły dwie godziny matematyki i fizyka oraz francuski.Troy wyszedł ze szkoły i zamiast iść na przystanek
udał się do samochodu Gartha,który juz tam siedzial i szykowal sie do wyjazdu do domu.
-Hej - otworzył drzwi - nie przeszkadzam? - zapytał
-Nie!Chodź! - powiedział szczęśliwy,że jego kochanie jest tak blisko niego.Chłopak wsiadł i zapiął pasy.
-Pojedziesz ze mną na zakupy?Akurat mam pare rzeczy do kupienia - uśmiechnął się Gartherdy.Troy przytakująco
zgodził się.Pojechali do miasta.Matka Troya była na zakupach i właśnie wracała ulicą.Wysiedli z samochodu i przytulili się.
Z daleka mama Troya zobaczyła,że ten przytula się z chłopakiem.Oniemiała.Ale w pewnym momencie pomyślała,że
to jakaś dziewczyna.Nie wiedziała,że to samochod tej "dziewczyny".Oddaliła sie zastanawiajać się o co chodzi.
Kupili zakupy do domu Gartha i wrocili.Młodszy powiedział,że przyjdzie do niego zaraz tylko drobi lekcje i szybko zje obiad.
I oczywiście wrócił do domu.
-Troy.Z kim Ty sie tak w mieście obściskiwałeś? - zapytała powoli.Chłopak zamarł. - Nie widziałam.
-Z..e dziewczyną.Bo widzisz...w szkole jest taka dziewczyna no i ona mi sie bardzo podoba.- skłamał bez rumienienia się.
-Ah rozumiem - matka nie do końca mu uwierzyła. - Jak ma na imie?
-G..Ganney - odpowiedział szybko
-A może ja do nas zaprosisz co? - zauważyła matka z uśmiechem
-Nie.Ona i tak sie wyprowadza niedługo.Idę odrabiać lekcje. - dodał szybko i wybiegł pospiesznie.Odrobił już lekcje
i wyszedł mówiąc matce,żę idzie znowu pograć do swojego domku.
Poszedł tyłem do domu Gartha i wszedł tylnymi drzwiami.
-Ej kochanie mojee - zawołał do niego śpiewnym głosem i już szedł ku niemu jego blondyn czysty i wyglądajacy tak,ze 
tak samo jak on Troy zamarl.Wyglądal jakos innaczej.Mial innaczej zaczesane wlosy i ladne ciuchy.Pachnial perfumą,ktora
mile draznila nos mlodszego.Zamknął drzwi i rzucił się na mężczyzne zaczynając go całować.
-Ganiasz! - zaśmiał sie Troy i wbiegł na schody uciekajać do sypialni.Starszy popędził za swoją miłościa.
Szatyn leżał już na łóżku.Zaczeli sie całować.Co miało się potem stać...?

bzztgs : :